Po kryzysie dnia trzeciego, czwarty dzień był moim najlepszym zarówno pod względem fizyczno-psychicznym jak i samej trasy. Przewodnicy mówili nam, że trasa jest krótka i zygzakowana (Zig Zag). Nie wspomnieli, że to jeden z "ciekawszych" odcinków Wisky Route, pewnie żeby nie przestraszyć co poniektórych. Trasa była skalista z wąskimi półkami przypominającymi trochę nasze Tatry. Czułam się jak małpa w gaju. bo to to co tygryski lubią najbardziej;) Mogłam w końcu trochę się wyszaleć bo zaraz znowu tylko "pole pole" ;) /W suahili Wolno, wolniej/
 |
Jedno z moich ulubionych zdjęć z Kili |
 |
Zig Zag |
 |
Majestatyczne Kilimandżaro w tle |
 |
Z racji znacznej wysokości czas na kolejny test balansowy |
 |
Coraz bliżej.. czuć już lodowaty oddech Góry |
 |
Urok Whisky Route, pod górę i w dół, po to żeby znów pod górę.. a wszystko to dla lepszej aklimatyzacji. |
 |
Kolejny check point osiągnięty
|
Trasę pokonaliśmy szybko /w kilka godzin/, byliśmy naładowani pozytywną energią i bardzo głodni, dobrze się składało bo w obozie czekały już na nas frytki. Marzenia się spełniają ! :)
 |
Na tej wysokości frytki. Pełen szacun dla naszych Afrykańskich przyjaciół! |
 |
Codzienna porcja witamin. |
 |
Jak kurczak to to nie smakowało. Podpowiedzią może być kolejne zdjęcie;) |
 |
Wróble, gołębie na 4 tyś.. kto je tam wniósł? |
W planie na ten dzień mieliśmy jeszcze godzinne wyjście aklimatyzacyjne zaplanowane na późne popołudnie. W związku z tym zostało nam kilka godzin na spanie, czytanie, dyskutowanie i wygrzewanie się na słonku. Gdy rozmowy zeszły na temat jutrzejszego nocnego ataku szczytowego zaczęły się obawy..
"- jak to jutro atakujemy, jutro dopiero piąty dzień..
- no tak piąty ale atakujemy w nocy czyli 6 dnia ;)
- no ale czy damy radę???
- dlaczego mamy nie dać rady, w końcu apetyt jest, wszyscy się dobrze czują, nikt nie wymiotuje..
- będzie dobrze!"
W końcu plan był taki, że przyjechaliśmy żeby wejść, aby się sprawdzić czy wysokie góry są dla nas. Kilimandżaro nie jest trudne technicznie, trudna jest walka z samym sobą, bo wszystko siedzi w naszej głowie. Czym jesteśmy wyżej tym trudniej się idzie, trudniej oddycha, mięśnie nie chcą współpracować, czasem boli straszliwie głowa, a czasem wymiotujemy lub co gorsza mamy biegunkę. Te ostatnie trzy rzeczy mogą się przytrafić, ale nie muszą. W razie co trzeba się jednak przygotować na najgorszy scenariusz i nie poddawać, bo wszystko kiedyś przemija nawet najdłuższa żmija.. :D
 |
Znajome dzioby, tam gdzie my tam i one :) |
 |
Słońce zachodziło z taką prędkością, że migawka w moim canonie zwyczajnie nie wyrabiała. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Prośba o zostawienie komentarza. Jest to dla mnie miła rzecz, bo wiem, że ktoś te moje wypoociny czyta :)