Jak było z tym Kilimandżaro?
Wszystko zaczęło się od pewnej książki z dedykacją, którą dostałam na urodziny.. był0 to we wrześniu 2015.
Co prawda książka była o Evereście i tuż po przeczytaniu jej czułam się jak bym sama na tej górze była..
/chyba mam bardzo silną empatię albo nierówno pod sufitem (ewentualnie i jedno i drugie)/
gdyż odczuwałam zimno, zmęczenie i wilczy apetyt po tym, jak z wypiekami na twarzy, siedząc w wygodnym fotelu, pożarłam ową książkę, w kilka godzin.
Może nie będę tak jawnie reklamować tej książki, bo tłumy na Kili zrobią się niewyobrażalne ;)
Dobrze, przeczytałam i co dalej się stało?
Pomyślałam idę na Everest..i chwilę później podzieliłam się swoim pomysłem ze znajomymi z FB.
Poniekąd szukając pasjonatów i ewentualnych towarzyszy podróży, a może po prostu po to, żeby machina ruszyła.
Dobrze, jest opowiedzieć komuś o swoich planach, wypowiedzieć "słowa na głos.."
Nie musiałam długo czekać na odzew. Kolega napisał: "Chodźmy na Kilimandżaro, słyszałem, że to dobra góra na początek".
Odpowiedziałam: "Ok :)"
Przygotowania do Kili:
Wystartowałam i idę dalej:
Extrasy tanzańskie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Prośba o zostawienie komentarza. Jest to dla mnie miła rzecz, bo wiem, że ktoś te moje wypoociny czyta :)