Stare miasto Phuket za sprawą artystycznego klimatu i kolonialnej architektury ma w sobie duszę i niejedną ukrytą historię.
Zamieszkałyśmy nad mekką instagramerów. W samej rzeczy było tam parcie na szkło, szkła :) |
Poszłam sprawdzić czy czasem Alicja nie wyskoczy, albo królik chociaż.
Artystycznie, sporo lokalnego arcydzieła |
W samym sercu Starego Miasta kryje się wąska uliczka Soi Romanee – nazwa ta nie bez powodu budzi skojarzenia z romantyzmem i zmysłowością. Na przełomie XIX i XX wieku, w czasach, gdy Phuket przeżywało rozkwit związany z wydobyciem cyny, była to dzielnica rozrywki. To tutaj zmęczeni górnicy szukali chwili wytchnienia – w domach publicznych, kasynach i lokalach, które rozświetlały nocne życie miasta.
Tak było kiedyś dziś jest jednym z bardziej malowniczych zakątków miasta, gdzie przeszłość spotyka się z teraźniejszością. Odrestaurowane kamienice mieszczą dziś kawiarnie, pensjonaty i galerie sztuki, które cieszą oko fotografów, pragnących uchwycić unikalny klimat tego miejsca.
![]() |
W dalszym ciągu duży wybór jedzenia, ale nie pytajcie mnie co tam miałam na tym talerzu, zakładam że jakiś makaron z jajkiem, chyba niezłe to było :) |
Pizza hut po Tajsku |
Jaja flaminga, choć napisali, że kaczki, ale jak? Różowe :D |
Pierwsze moje skojarzenie było takie, że znów jesteśmy w George Town Miasto, które rozkwitło dzięki handlowi surowcami szybko stało się ważnym punktem na mapie morskich szlaków Azji Południowo-Wschodniej. Wraz z bogactwem przyszli ludzie: chińscy kupcy szukający szczęścia na emigracji oraz europejscy inwestorzy, głównie Portugalczycy i Brytyjczycy, którzy przywieźli ze sobą architekturę i wpływy kulturowe. |
Ślady tego niezwykłego tygla widać tu na każdym kroku. Kamienice w stylu sino-portugalskim kuszą pastelowymi fasadami i misternymi detalami, a między nimi ukryte są kapliczki i chińskie świątynie, w których czuć zapach kadzideł. Nawet murale, które ożywiają stare ściany, opowiadają historie o dawnej świetności Phuket – pokazując codzienne życie mieszkańców, legendy i duchy przodków.
Spacerując po uliczkach Starego Miasta, trudno nie poczuć, że każda z tych kamienic, każda rzeźba i każdy kolor ma tu swoje znaczenie – i swoje korzenie.
Warto czasem spojrzeć do góry i przyjrzeć się elementom umieszczonym nad wejściami do kamienic. To właśnie tam dawni chińscy kupcy umieszczali symbole szczęścia i ochrony – nie tylko dla ozdoby, ale by przyciągnąć dobrobyt i odstraszyć złe duchy.
👀 Szukaj tych znaków:
🦇 Nietoperzy – bo po chińsku "nietoperz" brzmi jak "szczęście"🐟 Ryb – symbolizujących obfitość
🐉 Smoków i feniksów – dla siły i harmonii
🔴 Czerwonych detali – by pech trzymał się z daleka
Homar, na szczęście żadna jaszczurka nie ucierpiała |
Więźniarka powiozła nas w dalszą drogę, tym razem do części bardziej turystycznej, a dokładnie w okolice Patong Beach, to totalnie nie było nasze miejsce.
Na plaży było pełno głośnych ludzi, na wodzie skutery, banany i inne wodne hałasujące rzeczy. Przeszłam kilka kilometrów w poszukiwaniu ciszy, aż moją uwagę przyciągnęło urocze ptaszysko..
A potem był wspaniały zachód..
Piękny zachód słońca |
Udało mi się też dobrze zjeść, tym razem były to pierożki i wrap z kurczakiem. Chociaż niektórzy gustowali w bardziej orientalnej strawie.
Podczas degustacji, wsłuchiwałam się co potrafi ten nieznany mi dotąd instrument.
Ekstra wynalazek!!! :) |
W pewnym momencie główna ulica zaczęła wyglądać tak, jak to widać na filmikach poniżej, zewsząd wylewali się ludzie pod wpływem narkotyków i alkoholu, bełkoczący i męczący.
Do tego z każdego miejsca docierała inna muzyka, próbowały się nawzajem zagłuszać.
W miejscu naszego zamieszkania nie było ciszej, wszak ta część Phuket to jedna wielka imprezownia.
Zrobiłyśmy w tył w zwrot na plażę, gdzie była już pełna kulturka i to na meczu piłki nożnej, co prawda nie byle jakim w końcu trwały mistrzostwa. W przerwie zamiast reklam odbywał się pokaz artystyczny, który również okazał się dość ciekawy.
Po meczu, jak na zawołanie, zaczęło lać jak z cebra. Częściowo udało nam się schować, ale nic to – atmosfera była naprawdę przyjazna. Pojawił się nawet DJ, a wszyscy zaczęli tańczyć lub przynajmniej podrygiwać. To było piękne i rozgrzewające zarazem! :D"
Nad ranem pierwszym możliwym transportem ruszyłyśmy dalej..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Prośba o zostawienie komentarza. Jest to dla mnie miła rzecz, bo wiem, że ktoś te moje wypoociny czyta :)