Pomyślałam, że dobrze będzie przygotować swoją listę niezbędnych rzeczy.
Listę, którą modyfikowałam taak dużo razy, że aż nie pamiętam ile ;)
Pięknie ewoluowała wraz z moją wiedzą odnośnie tego tripu, Walała się w każdym możliwym miejscu, klonowała i straszyła wielością pozycji.
A że dla mnie był to wyjazd marzeń,
pierwszy w tak wysokie góry,
na tak długo,
w dodatku na obcy kontynent
i w takim budżecie, to uznałam że muszę być dość skrupulatna, co by nic nie przeoczyć, bo w końcu jak coś robić to dobrze albo nie robić wcale!
/oczywiście, co by nie było, że jestem taka poukładana, idealna, zwyczajnie leciałam na fali Kilimandżarowego obłędu./
Powyżej efekt takowej listy, jednakże nie jest to wersja ostateczna, sporo rzeczy przybyło, a z części musiałam zrezygnować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Prośba o zostawienie komentarza. Jest to dla mnie miła rzecz, bo wiem, że ktoś te moje wypoociny czyta :)